Cookies Ta strona używa plików cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia zindywidualizowanych usług oraz tworzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia w opcjach Twojej przeglądarki. Więcej informacji. Zamknij
Sacrum Profanum 2023

King Cannibal

King Cannibal (naprawdę Dylan Richards) określa swoją muzykę jako brutal deluxe production, czyli bezwzględne industrialne dźwięki i ostre jak brzytwa rymy. Bezkompromisowo łączy tłuste i pocięte bity z lekkimi rytmami, łatwo przechodzi od drum'n'bassu, rave'u czy dancehallu do dubstepu – to wszystko sprawia, że jego remiksy są wyjątkowe. Łączy w nich sample największych wykonawców muzyki elektronicznej z potężnymi, pulsującymi basami.

King Cannibal na swoją artystyczną markę zapracował świetnymi remiksami, które szybko podbiły muzyczny świat – w szczególności mixtape One Food In The Fire, One Foot In The Air, który od razu zwrócił uwagę Ninja Tune. Nie mając jeszcze własnej płyty zremiksował utwór Amona Tobina Bloodstone. Zrobił to na tyle dobrze, że kompozycja znalazła się na krążku Ninja Tune XX – składance podsumowującej dwadzieścia lat działalności wytwórni.

Po dwóch występach w programie radiowym Solid Steel, jako pierwszy muzyk, jeszcze bez podpisanego kontraktu, dostąpił zaszczytu zagrania w klubie Strictly Kev & D.Ks Solid Steel. King Cannibal jeszcze przed wydaniem debiutanckiej płyty otrzymywał duże wsparcie od wielkich nazwisk ze świata muzyki elektronicznej. Jego najnowszy album – Let The Night Roar, wydany w 2009 roku okazał się jednym z najciekawszych i najgorętszych debiutów w katalogu Ninja Tune. King Cannibal utwierdził w ten sposób wszystkich, że poparcie tuzów elektroniki nie było przypadkowe. - Naprawdę tłuste bity – tak o debiutanckim albumie Richardsa powiedział Kevin Martin (The Bug).

Artysta nie kryje fascynacji horrorami, dlatego jego muzyka pełna jest odniesień do kina: W trakcie prac nad Let the Night Roar oglądałem dużo filmów azjatyckich, które są bardziej stonowane i zawierają więcej treści niż kino hollywoodzkie. Dzięki nim chciałem nadać mojej płycie medialny kontekst. Najbardziej lubię japońskie filmy pinku eiga i kino exploitation z lat 70. – Lady Snowblood, Female Prisoner: Scorpion. (...) W tej chwili oglądam dużo amerykańskich produkcji z lat 70. oraz włoskich filmów giallo, jestem wielkim fanem Dario Argento. Już w samych kopiach tych filmów, w kolorystyce zdjęć jest coś mrocznego, mają bardzo intensywny klimat. Nawet kiedy nic się nie dzieje, czuć w nich ogromne napięcie, które chciałbym oddać na nowej płycie.

Potężne, głębokie basy, wyjęte niczym z horroru pogłosy, demoniczne wokale – wszystko to sprawia, że płyta wywiera silne wrażenie. Mroczny i złowrogi wizerunek King Cannibal zawdzięcza muzycznym korzeniom. – Kiedyś pracowałem w sklepach muzycznych i słuchałem takich labeli jak Digital Hardcore czy Position Chrome – mówi artysta w jednym z wywiadów – Posłuchaj sobie starych kawałków od Panace’a. Dojdziesz do wniosku, że to, co ja gram, jest bardzo lekkie w porównaniu z jego twórczością czy Warehouse, Throbbing Gristle. Ja robię easy listening w porównaniu z nimi.

Z okazji 20. rocznicy powstania Ninja Tune w 2012 roku King Cannibal przygotował specjalne wydawnictwo zatytułowane The Way of the Ninja. – Byłem zaszczycony, bo słucham tej muzyki (wywodzącej się z Ninja Tune) od dawna. Wytwórnia ma 20 lat, ja mam 32, od początku kupuję ich płyty, właściwie wychowałem się na nich. W ten sposób mogłem wyrazić wdzięczność za wspaniałą muzykę, jaką dostawałem od nich przez te wszystkie lata. Znałem płyty z Ninja Tune bardzo dobrze więc nie było to dla mnie trudne zadanie. Jedyny problem polegał na tym, żeby umieścić na krążku The Way of the Ninja wszystko to, co chciałem wykorzystać. (wywiad dla T-mobile Music w 2011r.)

Dziś King Cannibal bez wątpienia jest jednym z tych muzyków, których karierę powinien śledzić każdy miłośnik niebanalnych dźwięków.