Cookies Ta strona używa plików cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia zindywidualizowanych usług oraz tworzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia w opcjach Twojej przeglądarki. Więcej informacji. Zamknij
Sacrum Profanum 2024

Krzyki i szepty kobiet

2020-11-26
Wokół koncertu Formy żeńskie robiło się gorąco jeszcze dwa miesiące temu. Sam pomysł – inicjatywa pianistki Martyny Zakrzewskiej – by nie tylko na estradzie, ale i przed rękopisami partytur posadzić same kobiety, okazał się równie prosty, co skuteczny w wymowie. Jego pierwsza realizacja na Warszawskiej Jesieni odbiła się echem w internecie i pozostawiła po sobie ślad – m.in. w postaci numeru specjalnego Ruchu Muzycznego. Dyskusja trwa do dziś, a sam temat parytetu, dyskryminacji i sytuacji kobiet w muzyce potrafi nadal wywołać niespodziewane kontrowersje. Wszystko to jednak pozwala nam spojrzeć na nową odsłonę Form żeńskich podczas Sacrum Profanum na innym poziomie – wnikając głębiej nie tylko w symboliczne znaczenie koncertu, ale i samą muzykę.

Mocne, najbardziej bezpośrednie przesłanie wybrzmiało w Sugar, Spice & All Things Nice Niny Fukuoki. Autentyczne cytaty kobiet, które doznały nierównego traktowania w środowisku artystycznym, wypowiadane były przez same wykonawczynie na tle harmonii i zgrzytów, fałszywie brzmiącej sielanki, zniekształconego harmidru i głosu tłumu. Soundscapowe odgłosy i mocne gesty – marszowy rytm werbla (Aleksandra Gołaj), wyraziste współbrzmienia akordeonu (Alena Budziñáková-Palus) – pojawiają się też w message for the year of metal rat II Anny Sowy, zwiastując rozłam, bunt, rewolucję. Z kolei świetnie zaprojektowany utwór Martyny Koseckiej, Isorropía. In search of balance, który od kołującego brzmienia syreny przechodzi do cichych, zapętlanych motywów instrumentalnych, wywołuje niepokojące przemyślenia o bezrefleksyjnym podążaniu za głównym nurtem i poddawaniu się sile bezwładności.

Czasem ważne problemy mają szansę wybrzmieć nawet silniej, jeśli powie się o nich szeptem. Niemal na granicy ciszy, za pomocą oszczędnych środków, kruchych, powtarzanych dźwięków i wyrazistego rytmu przemawiał utwór Moniki Szpyrki o dwuznacznym tytule - Zoom in/dolly out. Muzyka rozgrywała się na poły w ciemności, zaś nakierowane na wykonawczynie lampy tylko w kluczowych momentach oświetlały ich nieruchome, zapatrzone w przestrzeń twarze. Alarmująco pulsujące światło współgrało również ze świdrującą elektroniką i nienaturalnie powolnymi gestami instrumentalnymi w utworze bulb 2.0 Teoniki Rożynek, zaś rozpostarta pomiędzy skrajnymi rejestrami materia dźwiękowa posłużyła Żanecie Rydzewskiej w don't look do skonstruowania nieokiełznanej glitchowej katarynki.

Oczywiście sam wybór kompozytorek zaproszonych do projektu nie był przypadkowy. Fukuoka, Rydzewska, Rożynek, Sowa, Kosecka i Szpyrka to młode, ambitne artystki, świetnie orientujące się we współczesnych trendach, władające nie tylko medium instrumentalnym, ale też elektroniką, oraz chętnie wykraczające poza tradycyjne ramy kompozycji muzycznej w stronę twórczości konceptualnej, relacyjnej, elementów sztuki wizualnej czy performatyki. Każdy utwór wykonywany był w nieco innym ustawieniu, z subtelnymi zmianami oświetlenia i z wykorzystaniem odmiennego instrumentarium – jednak razem tworzyły niezwykle spójny estetycznie, ważny i skończony spektakl.

Karolina Dąbek
(pisanezesluchu.pl)