Cookies Ta strona używa plików cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia zindywidualizowanych usług oraz tworzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia w opcjach Twojej przeglądarki. Więcej informacji. Zamknij
Sacrum Profanum 2023

Czy to pandemia?

2020-11-12

Zaczyna się jak horror. Kamera pnie się wzdłuż betonowej ściany. Niepokojący elektroniczny świergot. Potem pusty dach i panorama wyludnionego miasta. Czy to pandemia? Przeskok do środka i pustych przestrzeni. Jakaś postać przemyka w naszą stronę w powidokach. Wreszcie następuje erupcja przemocy. Ostry charkot basowego fletu. Plątanina krwawych śladów na płótnie.

Spokojnie, to tylko sztuka współczesna (a konkretnie obraz Ottona Zitki). Luz, to tylko muzyka współczesna (a konkretnie utwór Dominika Karskiego). Bez obaw, to tylko wybitna polska flecistka (a konkretnie Ewa Liebchen). Jej recital to już kolejne pojawienie się tego instrumentu na Sacrum Profanum – pamiętacie Annę Karpowicz i Tovę jako prolog tegorocznego festiwalu? A recital Dominika Stycharskiego sprzed dwóch lat?

Polsko-australijski kompozytor Karski także zdradza upodobanie do fletów. To na ich różne kombinacje – solo, w duecie Flute o’clock i z dodatkami – przeznaczył swój cykl Streamforms. To dzisiaj już pięć odcinków, a Liebchen gra pierwszy z nich, z roku 2003. Karski potrafi pisać skomplikowaną muzykę tak, że sami nie wiemy, jak ona pędzi do przodu. Niczym tytułowy strumień, gdzie nie sposób odróżnić kropel od nurtu. Gdy tylko pojawia się ślad melodii w osobliwie brzmiących (na basowym instrumencie) wysokich rejestrach, całość niespodziewanie się kończy.

Szybkie cięcie i słychać niski dron. Flecistka przenosi się do wypełnionego literami kubika – to instalacja MIĘDZY Stanisława Dróżdża. Tym razem jej partia brzmi minimalistycznie niczym wizualne tło, zdaje się składać z samych świstów. To elektronika buduje napięcie, podobnie jak przebitki wideo z histerycznymi nastolatkami. Czy czekają oni na nowy utwór Marty Śniady? Nie do końca: ‘I will always be there for youSorry – Believe (2018)to bowiem jej pojedynek z fanami Justina Biebera. Z jednej strony krzyczące tłumy, z drugiej samotna i cicha solistka. Oklaski brzmią klapami instrumentu, napięcie pomiędzy oczekiwanym a realnym staje się nie do zniesienia. Utwór bardzo na czasie.

Najnowsze dzieło Śniady na flet, elektronikę i wideo, Four Rituals of Women’s Happiness (2020) można posłuchać na wspomnianym koncercie Toba – jaka duża to różnica, choć minęły tylko dwa lata. Podobnie u Sławomira Kupczaka, którego Halny 2 (2018) miał premierę także na Sacrum Profanum. Cykl zasadza się na kontrastach między ścisła partią taśmy i improwizującymi solistami: wtedy zespołu muzyków ludowych (Radical Polish Ansambl), a w Halnym (2017) solowej flecistki (Ewa Liebchen). Organiczne brzmienia dobrze wypadają na tle pokrytego bluszczem dziedzińca muzeum MOCAK w Krakowie.

Jan Topolski („Glissando”) dla Sacrum Profanum