Cookies Ta strona używa plików cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia zindywidualizowanych usług oraz tworzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia w opcjach Twojej przeglądarki. Więcej informacji. Zamknij
Sacrum Profanum 2023

Uniwersalny język muzyki współczesnej

2016-10-09

Koniec 14. edycji Sacrum Profanum jest niczym powrót z długich wakacji – wracamy bogatsi, zrelaksowani i usatysfakcjonowani. A jednocześnie już zaczynamy wyczekiwać kolejnego wyjazdu. Nieprzypadkowo – krakowski festiwal w odświeżonej formule pokazał możliwie najszersze spektrum muzyki współczesnej, uwzględniając nie tylko zjawiska klasyczne, ale obejmując także dokonania z obiegu niezależnego, awangardowych peryferii czy wyraźnie inspirujące się dokonaniami nowej klasyki. Uzupełnienie programu - o spotkania z artystami, dyskusje, warsztaty, pokazy filmowe, instalacje, wreszcie wystawę - rozwijające festiwalowe wątki dało obraz pełny i pokazało, że kultura nie jest zatomizowana, ale tworzy spójną, wartą eksploracji rzeczywistość, którą z przyjemnością odkrywało blisko 5500 uczestników Sacrum Profanum!

Pierwsze cztery dni były stopniowaniem napięcia – od indie classical wytwórni Bedroom Community, która na scenie Centrum Kongresowego ICE Kraków świętowała swoje 10-lecie, przez zaskakujące akuzmatyczne eksperymenty Marcina Stańczyka, prezentację wielkich dzieł XX-wiecznych, wokalną ekwilibrystykę Mai Ratkje, muzyczne nowości (a wśród nich aż dwa festiwalowe zamówienia), aż po wyżyny awangardy – sonorystyczno-noise’owy koncert zespołu zeitkratzer. Wydawało się, że półmetek Sacrum Profanum jest jednocześnie jego apogeum. Tymczasem... Kolejne dni udowodniły, że ta wspinaczka była ledwie etapem całej muzycznej podróży.

5 października w sali Sali Teatralnej Centrum Kongresowego ICE Kraków na scenie pojawili się kolejno Arditti Quartet – legenda współczesnej kameralistyki, autorzy kanonicznych wykonań wielkich kwartetów XX- i XXI-wiecznych. Do nich zaliczyć można także utwory innej legendy – Johna Zorna. Ten słynny awangardzista okazał się zręcznym kompozytorem muzyki kameralnej, czego dowody dali muzycy Arditti – w przejmującym Kol Nidre i niezwykle dynamicznym Necronomiconie, gdzie chmury kalafonii unoszące się z rozpędzonych smyczków unosiły się nad sceną, a także w Pandoras Box z dysponującą niesamowitym warsztatem i zachwycającą barwą Barbarą Kingą Majewską, która z dziecinną łatwością pokonywała karkołomne skoki zapisane w zornowskiej partyturze. Program koncertu uzupełniły dwie kompozycje nowojorskiego eksperymentatora na fortepian preparowany, w których bezbłędny Stephen Drury w wykonaniu kompozycji Carny dawał głos ścinkom melodyjnej tradycji, by za chwilę gwałtownie się z nimi rozprawić. Później zaś, pokazał, czym jest nowojorska awangarda, stosując rozszerzone techniki wykonawcze dalece przekraczające tradycyjne wykorzystanie fortepianu i prezentując granie świeże, prowokujące, wytrącające z komfortu kompozycji fay çe que vouldras.

Obraz muzyki współczesnej byłby niepełny, gdyby nie prezentacja dzieł wyrosłych z tradycji operowej. Podczas 14. Sacrum Profanum mieliśmy okazję zetknąć się z trzema zgoła odmiennymi spojrzeniami na teatr muzyczny. Pierwsze z nich, zaprezentowane 6.10 na scenie Małopolskiego Ogrodu Kultury pełnymi garściami czerpało z osiągnięć psychologii analizujących zjawisko paranoi indukowanej – udzielenia obsesji bliskiej osobie. Folie à deux – to zarówno nazwa tego zjawiska, jak i tytuł kameralnej opery autorstwa Emily Hall, członkini Bedroom Community (muzyka) i Sjóna, islandzkiego pisarza (tekst). Ten krótki, kameralny spektakl odarł operę z jej napuszonego sztafażu i wirtuozerii, wysuwając na pierwszy plan muzykę (zachwycająca brzmieniowo elektronika zaproszonej do projektu Miry Calix oraz harfy – tradycyjna i zbudowana przez Hall harfa elektromagnetyczna, która pełniła jednocześnie rolę scenografii, obiektu obsesji i niepokoju – słupa wysokiego napięcia). Dwoje solistów, Sofia Jenberg i uciekający w obłęd Andrew Dickinson z prostotą i wyczuciem poprowadzili widzów tropem libretta. Całość uzupełniały doskonale wyreżyserowane światła i wizualizacje (zwłaszcza w scenie ataku choroby i udzielenia szaleństwa), które udowodniły, że nie potrzeba rozbudowanej scenografii, by osiągnąć sugestywny efekt.

Ostatnie dwa dni Sacrum Profanum to nadmiar szczęścia. Dzienna średnia: dwa i pół tytułu, cztery koncerty. W piątkowy wieczór, po oprowadzaniu kuratorskim po pokazywanej w Bunkrze Sztuki wystawie Anny Zaradny, która to potrwa do 11.12, w Sali Kameralnej Centrum Kongresowego ICE Kraków koncert dała sama bohaterka ekspozycji, pokazująca własną osobą, że granice między muzyką a sztukami wizualnymi już się zatarły. Artystka wystąpiła z Robertem Piotrowiczem i Jérômem Noetingerem. To, co zaprezentowali było jak spacer po galerii pełnej doskonałej sztuki współczesnej. Zniekształcone nagrania terenowe, zwielokrotnione syntezatorowe brzmienia, wypływające z elektronicznej magmy przetworzone dźwięki saksofonu Zaradny. Muzyka ciężka, ale nie odpychająca, abstrakcyjna, ale obrazowa. Koncert trwał krótko, ale przecież za chwilę…

Clou wieczoru. Wspólny występ Mike’a Pattona i Eyvinda Kanga. Wraz z towarzyszącymi im doskonałymi polskimi muzykami, orkiestrą Sinfonietta Cracovia, Tomkiem Mirtem (syntezator modularny), Anną Mamińską i Hubertem Połoniewiczem (tambury) wykonali materiał z albumu Virginal Co Ordinates z 2004 roku. Z tą jednak różnicą, że specjalnie na 14. Sacrum Profanum Kang, utalentowany kompozytor, napisał sześć dodatkowych utworów, poszerzając tym samym spektrum muzycznych doświadczeń. Ponieważ partie altówki, na której – prócz dyrygowania – z werwą grał Kang, elektronika oraz część partii wokalnych są częściowo improwizowane, krakowska publiczność uczestniczyła w wydarzeniu bez precedensu! Eleganckie, wytrawnie zorkiestrowane melodie podbarwione syntezatorowymi tłami, posmak orientu dzięki wschodnim tamburom, przetaczające się perkusyjne burze skontrastowane z wytwornymi frazami instrumentów dętych. A nade wszystko Mike Patton – czarujący głosem, dyskretny, muzykalny, momentami upiorny lub z przymrużeniem oka, a przy tym wszystkim bezbłędny, jak to Mike Patton. To był czas relaksującego oddechu przed ostatnim dniem tegorocznego Sacrum Profanum. Czas, dodajmy, satysfakcjonujący – artyści słusznie zostali nagrodzeni owacjami na stojąco.

Oddech był potrzebny – ósmy dzień festiwalu to aż pięć koncertów. Po pierwsze, trzy spektakle opery dla najmłodszych, dzieci do 3 lat, zatytułowanej Korall Koral. Po drugie dokumentalna Opera o Polsce. Po trzecie wreszcie, Labirynt, koncert zamknięcia – Stockhausen i Berio, Ictus Ensemble i Mike Patton. Ach, i after w klubie W Remoncie, na którym zagrali Mirt, A.N.R.S. i FOQL. Stężenie oryginalności i doskonałej muzyki niezwykle wysokie.

W Małopolskim Ogrodzie Sztuki stanął niewielki namiot. Niewielki, ale wystarczający, by zmieścić dwadzieścioro maluchów z rodzicami. Prócz nich w namiocie Hanne Dieserud i Hanna Gjermundrød, w roli poznających i pokazujących świat dźwięków stworzeń. Pierwsze sylaby, słowa, odgłosy instrumentów, pierwsza melodia, śpiew i taniec, a wszystko to w otoczeniu śmiechów, kwileń i pytań dzieci – widzów. Muzyka prowadzi do ukojenia, niczym kołysanka. Mimo że twórczynie spektaklu przyjechały z Norwegii nie czuć żadnej bariery językowej, język muzyki okazuje się uniwersalny. Opera dla dzieci, tego jeszcze na Sacrum Profanum nie było!

Sobotni wieczór rozpoczął się smaganiem i oczyszczeniem. Samoumartwienie i samokrytyka, wybicie ze strefy komfortu i spojrzenie w lustro – tym była dokumentalno-krytyczna Opera o Polsce filmowca Piotra Stasika i kompozytora Artura Zagajewskiego. W ascetycznej scenografii, bez śpiewaków, z dojmującą muzyką, która w końcówce stała się brutalna, przyprawiła o mdłości i ból głowy. To był eksperyment zaczerpnięty jakby z Mechanicznej pomarańczy, ale nie dla przestępców, a sytej klasy średniej i zadowolonej z siebie inteligencji, w dodatku działający nie obrazem, a przeciw niemu.

Wreszcie ukoronowanie – finałowy koncert w Sali Audytoryjnej Centrum Kongresowego ICE Kraków. W pierwszej części na scenie kameraliści belgijskiego Ictus Ensemble i specjalista od manipulacjami nagraniami terenowymi – Jérôme Noetinger. Przed przyjazdem do Krakowa spędzili tydzień w odosobnieniu, poznając się i grając wspólnie w dawnym klasztorze na południu Niderlandów. Takie są bowiem zalecenia autora kompozycji Für kommende Zeiten, Karlheinza Stockhausena. Całość przypominała jaskrawe gwiazdy dźwięków poszczególnych instrumentów na tle nieba z ciemnej elektroniki generowanej przez Noetingera. Dźwięków gwałtownych, ale pozbawionych agresji, granych w punkt i z wyczuciem. Dodając do tego ekscentryczny wygląd muzyków, spektrum technik, które używali (głaskanie wiolonczeli czy gra na tłumiku do puzonu) oraz doskonałą reżyserię świateł (Paweł Pająk, który dał popis także w drugiej części koncertu) udało się muzykom całkowicie skoncentrować uwagę publiczności na tym swoistym misterium.

Przerwa, a po niej wielki finał! Ictus Ensemble w pełnym składzie, Chór Polskiego Radia z solistkami – Anną Zawiszą i Lilianą Pociechą (soprany) oraz Matyldą Staśto-Kotułą (alt). Wreszcie po raz drugi na Sacrum Profanum Mike Patton w roli narratora. Nad wszystkimi panował Georges-Elie Octors, dyrygując oszczędnymi gestami, ale niezwykle mądrze i pewnie. A dyrygował kompozycją, która mówi o muzyce, filozofii, teatrze, poezji, człowieku – takie niełatwe zadanie zadanie postawili przed artystami Luciano Berio i librecista Edoardo Sanguineti w Laborintus II z 1965 roku. W Labiryncie nie było podziałów, było natomiast wszystko – puentylizm, kakofonia, sonoryzm, krzyk, krwawe wizualizacje, czerwone światła, swing, literatura, free jazz, muzyka klasyczna, piorunujące tutti, piekło, teatr. A nade wszystko abstrakcyjne piękno. Istota muzyki. A ponieważ „la Musica... è tutta relativa”, jak napisał Dante Alighieri, a wypowiedział za nim dobitnie Mike Patton, to bardzo dobrze zwiastuje przed przyszłoroczną, 15. edycją festiwalu Sacrum Profanum.

18.11.2016

14. Sacrum Profanum w 4 minutach

Pora na filmowe podsumowanie 14. edycji Sacrum Profanum. Przedstawiamy klip przywołujący muzyczne emocje tegorocznej odsłony festiwalu!